~~ Lilly ~~
Rano zadzwoniłam do Jo.
- Heej - powiedziałam - wpadniesz dzisiaj do mnie?
- Jasne - powiedziała moja przyjaciólka - o której?
- Jak najszybciej będziesz mogła - oznajmiłam - mam zamiar garnąc dzisiaj kto będzie na urodzinach.
- A no spoko - powiedziała - to będę za jakąś godzinę.
- Moją godzinę czy twoja godzinę? - powiedziałam z uśmiechem - Moja godzina to twoje dwie.
- Twoja godzinę - powiedziała tez się smiejąc.
- Okey - powiedziałam i się rozłączyłam
Zeszłam na dół do kuchni. Mama robiła jajecznicę.
- Cześć kochanie - powiedziała uśmiechając się na mój widok - jakieś plany na dzisiaj?
- Tak - oznajmiłam - za godzinę przyjdzie Jo i zrobimy listę na moje urodziny. Jak myślisz zaprosić tatę?
- To w końcu twój ojciec - powiedziała - ale jeżeli nie chcesz to nie musisz.
- Jeszcze zobaczę - powiedziałam ze słabym uśmiechem na twarzy.
Kiedy przyszła Jo zaczęłyśmy obmyślać plan.
- Dobra, to kogo chcesz zaprosić? - zapytała Jo
- Dziadków i Lucasa na pewno - powiedziałam - ale mam wątpliwości co do taty.
Ustaliłyśmy, ze zaproszę tatę ale jest warunek. Przyjdzie bez swojej partnerki. Zaczęłyśmy dzwonic po zaproszonych gościach i pytać czy na pewno będą na moich urodzinach. Wszyscy powiedzieli, że na pewno będą. Został tylko tata.
- Halo - powiedział - Lilly to ty?
- Cześć tato - powiedziałam spokojnie - chciałam się tylko zapytać czy przyjdziesz na moje urodziny.
- Oczywiście, ze będę - powiedział
- Ale jest jeden warunek - powiedziałam
- Jaki? - zapytał
- Przyjdziesz bez Amy - oznajmiłam - nie chce jej w moim domu
- Dobrze - powiedział nie do końca przekonany czy mówię serio.
Rozłączyłam się i odetchnęłam z ulgą. Teraz jestem ciekawa czy dotrzyma słowa.
Wyszło na to, ze będą wszyscy zaproszeni. Lucas, babcia, dziadek, tata, Jo i moja mama oczywiście. Nie mogłam doczekać się moich urodzin.
*** Parę dni później (dzień przed urodzinami Lilly) ***
~~ Lucas ~~
Miałem wszystko przygotowane na jutrzejszy dzień. Po rodzinnych urodzinach w domu Lilly mam dla niej niespodziankę.
Siedziałem sobie wieczorem przed telewizorem i oglądałem filmy. Przerwało mi pukanie do drzwi. Nie wiedziałem kto to. Otworzyłem drzwi i moim oczom ukazała się sylwetka mojego przyjaciela. Za nim stało parę chłopaków.
- Ubieraj się - powiedział mój kumpel - idziemy na imprezę.
- Nie mogę - powiedziałem do Scotta - jutro idę na urodziny Lilly nie mogę zaspać.
- No dawaj, nie będziemy długo - próbował mnie namówić
- Tylko się nie schlej ! - powiedziałem - nie mam zamiaru cię wynosić stamtąd
- Jak sam się nie schlejesz - powiedział Scott
- Ja nie będę pił - powiedziałem - przecież wiesz
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
Po niecałych 20 minutach byliśmy juz w środku jakiegoś klubu. Siedziałem przy barze i piłem oranżadę a Scott co chwilę pił wódkę. Nie wierze, że nie będę musiał go wynosić. Poszedłem do toalety. Po przyjściu, na moim miejscu siedział Scott i pił wódkę. Znowu. Usiadłem obok niego a on podsunął mi szklankę którą trzymał w drugiej ręce.
- Trzymaj - powiedział - to oranżada spokojnie. Nie ma tu alkoholu.
Wziąłem szklankę i upiłem łyk. Poczułem jak rozgrzewa mi gardło. To na pewno nie była tylko oranżada.
Po paru godzinach byłem już mocno pijany.
Nie wiem jak znalazłem się w domu. Obudziłem się na kanapie z bólem głowy. Usiadłem i spojrzałem na zegar. Była 16. Poderwałem się na nogi, pobiegłem do drzwi, założyłem buty i pobiegłem w stronę domu Lilly. Jak mogłem nie pójść na jej urodziny? Podbiegłem do jej domu i zacząłem pukać do drzwi. Otworzyła mi mama Lilly. Przywitałem się i zapytałem czy mogę porozmawiać z Lilly. Mama uśmiechnęła się smutno i wpuściła mnie do domu. Rozejrzałem się po pokoju ale jej nie zauważyłem.
- Gdzie jest Lilly? - zapytałem jej mamę
- Jest u siebie - powiedziała ze smutkiem - płaczę.
Nie mogłem uwierzyć, że tak bardzo nawaliłem. Pobiegłem w stronę jej pokoju. Gdy się zbliżałem słyszałem jej szloch. Zapukałem i uchyliłem drzwi. Leżała na łóżku, głowę miała na poduszce i płakała. Przeze mnie.
- Wynoś się stąd!! - krzyknęła - Nie chce cię znać !
- Przepraszam, wiem, ze nawaliłem - oznajmiłem cicho - pozwól mi wytłumaczyć.
Lilly podniosła głowę, popatrzyła się na mnie i po chwili już siedziała na łóżku.
- Masz 5 minut - powiedziała i otarła łzy spływające po jej policzku - potem masz się stąd wynieść
- Dobrze - zacząłem - Wiem, ze nawaliłem, przepraszam. Wieczorem przyszedł do mnie mój przyjaciel i namówił mnie na imprezę. Nie chciałem tam iść ale mnie namówił. Przysiągłem sobie, że nie będę pić. On.. on.. dolał mi do oranżady wódkę. Jak poczułem ten smak to od razu zapragnąłem więcej. - teraz ja tez już płakałem - Nie mogłem się powstrzymać. Nie wiem jak on mógł mi to zrobić.
Lilly patrzyła na mnie i nie mogła uwierzyć. Podeszła do mnie. Zobaczyłem, że ona płacze razem ze mną. Tym razem nie przeze mnie tylko ze mną. Pochyliła się i dotknęła ustami moje usta. Pocałunek był pełny bólu. Nadal miałem wyrzuty sumienia, że dałem się namówić na ta imprezę.Gdy się odsunąłem i popatrzyłem w oczy Lilly widziałem w nich troskę.
- Przepraszam - powiedziałem - naprawdę przepraszam.
- Już dobrze - próbowała mnie pocieszyć - przejdziemy przez to razem. Damy radę.
- Przepraszam - nigdy nie zapomnę tego jak przeze mnie cierpiała.
- Ciii - powiedziała - Nie musisz przepraszać.
Popatrzyła na mnie i znów mnie pocałowała.
_______________________
Łapcie 17 rozdział :) a ja zaraz lecę do szkoły :/ Jak zawsze komentarze mile widziane :D
Super rozdział. Lukas na końcu taki słodki. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńLucas się najebał .. Hehehe ^^
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Lukas się schlał, trochę mi go szkoda, ten Scott to dureń. Czekam na next.
OdpowiedzUsuń